Zielone budynki na znak solidarności z uchodźcami: czy to ma sens?
Nie jest tajemnicą, że na granicy Polski z Białorusią dzieje się źle. Z jednej strony mamy ludzi zepchniętych na tereny przygraniczne, a z drugiej polityczną wojnę między władzami Białorusi a Polską. Uchodźców wykorzystano jako broń, a strategią polskich władz jest pokazanie, że ta broń nie działa. Szkoda, że nie są w stanie pokazać tego, po prostu zabierając uchodźców z granicy i załatwiając z nimi kwestie pobytu tak, jak gdyby znaleźli się przy legalnym przejściu. Sytuacja jest skomplikowana, a bałagan w mediach dodatkowo ją pogarsza.
Uchodźcy jako forma autoreklamy dla polskich celebrytów
Temat uchodźców na granicy polsko-białoruskiej stał się przedmiotem wielu internetowych publikacji. Głównie są to wygładzone selfie polskich celebrytów, którzy utyskują na straż graniczną prosto z domowej kanapy. Hasztagi i smutne buźki stały się świetnym pomysłem na autopromocje, bo temat uchodźców bardzo dobrze się klika.
Warto zauważyć, że na temat tragedii przy granicy wypowiadają się głównie osoby, których przy niej w ogóle nie było. Zdarza się również, że w rozpacz wpadają osoby, które w 2015 roku rękami i nogami broniły się przed przyjmowaniem uchodźców do Polski, jak słynna Blondynka z reklam pewnej sieci komórkowej.
My również nie jesteśmy za tym, by skazywać ludzi przy granicy na cierpienie, jednak chcieliśmy zaznaczyć, że posty w internecie nie zmienią sytuacji tych ludzi. Obrażanie pracowników straży granicznej również jest zbędne.
Zielone światełka, milczące protesty, a konkretów brak
W Piasecznie podobnie jak w wielu innych miastach w Polsce, budynki urzędów podświetlono na zielono na znak sprzeciwu wobec działań polskich władz przy granicy.
Problem polityczny w Polsce polega na tym, że partia u władzy działa, a cała reszta jedynie komentuje te działania. To jednak temat na inną dyskusję. Zmierzamy do tego, że wsparcie w stylu postu na Instagramie, milczącego protestu pod budynkiem urzędu miasta to nie jest żadne wsparcie. Oczywiście można to tłumaczyć chęcią zwrócenia uwagi rządu. Serio jeszcze ktoś uważa, że jakikolwiek rząd zwraca uwagę na milczące protesty?
Tego rodzaju wsparcie okazywała nam również Francja i Anglia w czasie II Wojny Światowej. Czy wyrazy współczucia zapobiegły zagładzie Żydów? No właśnie. Więc lepiej nie marnować na nie czasu, a zamiast tego udać się pod granicę z zapasami jedzenia. Może gdyby z drugiej strony płotu pojawiły się setki Polaków, rząd musiałby zmienić strategię do „walki z uchodźcami”.