Kolejny niebezpieczny wypadek z udziałem nietrzeźwych kierowców
Niedawno pisaliśmy o nieprawdopodobnej przejażdżce z udziałem nietrzeźwego mężczyzny, który podróżował na dachu auta swojej partnerki. Pomysł ten nie skończył się dla mężczyzny szczęśliwie. Tym razem przychodzimy do Was z kolejnym newsem prosto z miejsca wypadku — spowodowanego przez pijanego kierowcę. Sprawa jest o tyle ciekawa, że żaden z pasażerów pojazdu nie chce przyznać się do prowadzenia samochodu.
Samochód bez kierowcy, a wypadek straszny
Kiedy policjanci przyjechali w związku z wezwaniem, zastali doszczętnie rozbite auto, które najwyraźniej było świeżo po dachowaniu. Funkcjonariusze obawiali się nieszczęśliwego finału sprawy, ale na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał w zdarzeniu. Okazało się natomiast, że w rozbitym samochodzie podróżowało dwóch mężczyzn. Obaj byli nietrzeźwi. W wypadku nie uczestniczyły inne pojazdy, dlatego dwaj panowie (24-latek i 34-latek) byli jedynymi poszkodowanymi. Sęk w tym, że żaden z nich nie chce przyznać się do prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości. Pobrano materiały do badań. Policjanci sami będą musieli znaleźć kierowcę, analizując próbki zebrane z poduszek powietrznych.
Nieprawdopodobny poziom szczęścia
Mężczyźni uczestniczący w wypadku co prawda znaleźli się w szpitalu, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jeden z mężczyzn został już wypisany do domu. Warto wspomnieć, że 24-latek miał w organizmie aż 2,6 promila alkoholu. Starszy mężczyzna 1,5 promila. Na ten moment nie wiadomo, który z nich dopuścił się brawurowej jazdy, ale zdecydowanie obaj wykazali się niesamowitą wręcz nieodpowiedzialnością. Głupotą jest nie tylko prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu, ale również wsiadanie do samochodu kierowanego przez osobę nietrzeźwą. To jest jak proszenie się o wypadek. Apelujemy o zdrowy rozsądek, gdyż nie każdy ma tyle szczęścia, by wyjść cało z poważnego wypadku. A do takich dochodzi w Polsce każdego dnia.
Przeczytaj również: https://lubininfo.pl/tragiczny-wypadek-na-przejsciu-dla-pieszych/.
